wtorek, 23 marca 2010

Dobra, poczciwa natura.

Rzecz będzie o naturze, która skłania nas coraz częściej do powrotu i bliższego z Nią obcowania. Namawiała, namawiała i proszę- pojawiła się na salonach.
A ja z wojaży marcowych przywiozłam garść nieostrych zdjęć cyfrowych.

Cesar Manrique był hiszpańskim architektem, malarzem, rzeźbiarzem, ekologiem i bogatym szczęściarzem. Oprócz wymuszenia posłuszeństwa na wszystkich mieszkańcach Lanzarote, (co objawiło się, m.in., pokryciem całej wyspy niskimi, białymi zabudowaniami z zielonymi, w części środkowej wyspy, a niebieskimi na wybrzeżu, okiennicami )udało mu się okiełznać pole zastygłej, nikomu nie potrzebnej lawy. W prywatnych tunelach i komnatach Pani Natury Wólkanicznej wybudował sobie własne, funkcjonalne salony, tu i ówdzie przystrojone dostojnym drzewem wyrastającym wprost ze środka posadzki,a sięgającym swoją koroną do salonu piętro wyżej. Zapraszam również do ogródka- zdjęcie z okna. Swoją drogą chyba te okna zrobiły na mnie największe wrażenie! Potężne witryny, wspaniale doświetlające całe wnętrze.
Dla porównania szwedzki wiodący architekt modernistyczny Gert Wingardh , który również wykorzystuje jak się da. Skały i klify na przykład.
Oficjalna strona o Manrique tutaj, ale grafiką odbiega daleko od twórczości artysty ;)

Dom Manrique.












Villa Astrid i Villann(2 ostatnie zdjęcia) Wingardha.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz